Magda Figurska Magda Figurska
3377
BLOG

Jak kraść, panie premierze, jak kraść?

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 84

 

Skoro premier Donald Tusk nie odpowiedział Polakom na podstawowe pytanie „Jak żyć?”,  nie ma racjonalnych przesłanek, a nawet żadnych nadziei, że odpowie i na to.  Ale przecież jesteśmy na tyle inteligentnym i bystrym narodem, że widzimy, obserwujemy i oceniamy to, co czyni nasza władza, wprowadzająca w czyn, z coraz większą skutecznością, te wszystkie dziwy w niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom, nie mówiąc o sądach, a co jest ciągłym marzeniem założycieli i budowniczych III RP, realizowanym od lat, konsekwentnie i skutecznie, z coraz nowymi pomysłami i gwarantowaną bezkarnością.

Łupienie społeczeństwa, demontaż Polski i jej gospodarki, zwany transformacją, pod protektoratem kolejnych rządów „reformatorów” z Unii Wolności, a później Platformy Obywatelskiej, sterowanych przez partyjno-esbecką klikę, wykształcił stosowane do dziś te same mechanizmy rabunkowe naginania prawa i braku kontroli, przy niespotykanej wręcz „kreatywności” władzy i powiązanych z nią grup i jednostek. Był nawet taki premier, który mówił, że pierwszy milion trzeba ukraść. Teraz jest doradcą aktualnego premiera.
Co, w atmosferze świadomego przyzwolenia, z powodzeniem jest kontynuowane przez  konstytucyjne organy państwa i jej reprezentantów, a także „freelancerów”, którzy pozazdrościli takim prekursorom w tym fachu, jak Baksik czy Gąsiorowski. Choć błędem byłoby przypuszczać, że wspomniani „dżentelmeni” z Art-B są aż takimi indywidualistami, samorządnymi i samofinansującymi się, bo gdyby nie pomoc Służby Bezpieczeństwa, funkcjonariuszy MSW, szefa PKO czy służby celnej, ich  „oscylator” nie mógłby zadziałać, a oni sami, z walizkami wypełnionymi milionami dolarów nie opuściliby Polski.
 
Czy można zatem wierzyć, że Marcin Stefański vel Plichta, o którym mówią „złoty chłopak”, choć pewnie złoto widział tylko w reklamie, bez pomocy przyjaciół partyjnych w gdańskim ratuszu, prokuratorów, sędziów czy wujka Tomasza Arabskiego, zdołałby w wieku 28 lat, bez wykształcenia i przy kilku wyrokach za sprzeniewierzenie prywatnych pieniędzy zgromadzić taką fortunę? Nawet wyjątkowy cwaniak i kombinator, bez solidnego protektora i tych wszystkich powiązań i zależności, przekrętów, machlojek i omijania prawa - cech konstytutywnych III RP, byłby nikim.
 
I nagle, prawie z dnia na dzień po ogłoszeniu upadłości OTL Express i AG okazało się, że wszystkie służby się obudziły. Te, które niby stoją na straży praworządności, państwowego ładu i obrony interesów obywateli. Wszystkie jednak zrzucają z siebie odpowiedzialność za ujawnione nie przez prokuraturę, ale przez media przestępstwa przeciwko mieniu: kradzieże,  wyłudzanie kredytów, oszustwa bankowe, fałszerstwa dokumentów, przywłaszczenie cudzych pieniędzy. Wszystkie ubolewają nad zaistniałą sytuacją, wszczynają śledztwo, żądają wyjaśnień właściwie od samych siebie, bo przecież za rządów Platformy Obywatelskiej i ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego  zapadły wszystkie wyroki w zawieszeniu dla seryjnego recydywisty, który na dodatek bezkarnie lekceważył orzeczenia sądów, zakładając kolejne firmy. Dziś prokurator generalny Andrzej Seremetzwrócił się do prokuratur apelacyjnych w całym kraju o informacje dotyczące śledztw wobec wszystkich parabanków, a minister sprawiedliwości - do gdańskiego sądu o wyjaśnienia w sprawie wyroków skazujących za oszustwa wobec szefa Amber Gold. Na co liczy Jarosław Gowin, skoro jego poprzednik, K.Kwiatkowski, w listopadzie 2010r. odbył „roboczą wizytę” w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, spotkał się z Prezesami Sądu Apelacyjnego i Okręgowego oraz z sędziami okręgu gdańskiego i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości, a to przecież sądy nie dopełniły obowiązku rejestrując kolejne firmy Plichty, mimo że art. 18 kodeksu spółek handlowych stanowi m.in., że członkiem zarządu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem za takie przestępstwa.  Przykład Amber Gold obnażył słabość państwa i obnaża także teraz, bo zaraz po wybuchu afery z parabankiem powstaje nowy twór – PST SA, na który przelewane są aktywa starego, prezesem zostaje żona Marcina Plichty, a on sam zasiada w radzie nadzorczej.


            Bezsilność UOKiK, prokuratury, sądów i Komisji Nadzoru Finansowego, która ma przecież w swoich zadaniach nadzór uzupełniający, kolejny raz, po aferze hazardowej i wielu innych, pozwala stwierdzić, że państwo nie działa; jest parapaństwem z pararządem, na którego czele stoi prapremier. I on ma największy problem, przed którym, jak zwykle się ukrywa. Problem niewydolnego państwa, które nie dba o swych obywateli, którzy okradani są w majestacie prawa, problem niekompetentnych i nieudolnych urzędników  oraz problem z własnym synem, który zawarł z przestępcą poufną umowę na czas nieokreślony na „świadczenie usług menedżerskich i doradczych”, obowiązującą do dziś.
 
W tle anonimowy Józef Bąk, akcja „Ikar”, notatka ABW z błędami ortograficznymi, duże pieniądze skutecznie prane, o czym banki zawiadamiają prokuraturę i być może walka służb o wpływy w oszukańczym biznesie, który  sponsoruje oszukańczy film Andrzeja Wajdy. I pewnie inne przedsięwzięcia w gdańskiej kolebce Platformy, a może i w całej partii. A naiwniacy, czyli ludzie oszukani przez Marcina Plichtę, bo uwierzyli w bursztyn i złoto, zostali na lodzie, podobnie jak klienci Multikasy. I jak mówi L.Balcerowicz, a powtarza za nim S.Niesiołowski, winni są głupi i zachłanni klienci.
 
A tak naprawdę winni są wyborcy PO, którzy uwierzyli Zbychom, Rychom, Grzechom i im podobnym, udającym owieczki hasające po łące, którzy zdobytą władzę zamienili w świetny interes w cieniu cmentarzy, blasku złota i w obecności ślepej Temidy.
 
Ostatnio minister robót publicznych, na spotkaniu z lokalnymi władzami powiedział: „Jeśli pracujecie ciężko i wkładacie w pracę serce i duszę, to wolno wam trochę kraść. Ale nie bądźcie bandytami!”.
 
Gdybym nie doczytała, że rozmowa miała miejsce w rządzie indyjskiego stanu  UttarPradeś, pomyślałabym, że jesteśmy w państwie Donalda Tuska. Zielonej wyspie - raju dla złodziei, bandytów i cwaniaków, ich bezkarności w łupieniu ludzi z dorobku życia, które nazywane jest innowacyjnością. Trzeba więc całe zło zwalić, jak zwykle na PiS i J.Kaczyńskiego, który nie ma konta, a Marcinowi Plichcie podziękować, jak zrobił to 7 maja działacz PO i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz: "Czujecie ten moment, czujecie innowacyjność. Wałęsa też był innowacyjny dla swoich czasów. Bardzo wam dziękuję”.
 
Porzućmy jednak złudzenia. Nigdy nie dowiemy się, w co gra się w państwie Tuska, choć jest to brudna gra. I bynajmniej nie jest to gra komputerowa o liniach lotniczych i wielkich portach, jak mówi syn premiera. Choć w jednym ma rację. Gra się zawiesiła.
 
Tekst opublikowany w nr.32/2012 Warszawskiej Gazety
 
 

Zapraszam do przeczytania mojej nowej książki:

Hej, kto Polak!-Magdalena Figurska

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka