Magda Figurska Magda Figurska
4311
BLOG

Jak nas chronisz, BORze?

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 25

 

Zginęli zgodnie z planem –  jak nas chronisz BORze
                         
Generał Marian Janicki, szef Biura Ochrony Rządu, nie wiedział, kogo oddelegował do Smoleńska. Parę minut po 9.00, gdy dowiedział się o katastrofie, zadzwonił na komórki Jarosława Florczaka i Pawła Janeczka. Milczały.
 
Po takim wywiadzie, nie tylko gen. Marian Janicki powinien podać się do dymisji. Także minister Jerzy Miller, któremu BOR i generał podlegają. Oto fragmenty wywiadu, jaki w POLSAT NEWS  Łukasz Kurtz przeprowadził z anonimowym funkcjonariuszem BOR-u:
 
Kurtz: W katastrofie tupolewa zginęło 9 funkcjonariuszy BOR. Ilu borowców było na miejscu w Smoleńsku, do zabezpieczenia pobytu Prezydenta? To była podobna grupa?
 
BOR-owiec:Żeby przedstawić to w bardziej klarowny sposób – to nie grupa, tylko grupka wyjechała. Bo raptem- z mojej posiadanej wiedzy wynika, że było czterech funkcjonariuszy. Trzech albo czterech. Jeden odpowiedzialny, jeden wspomagający i pirotechnik.  
 
Kurtz: To duże siły?
 
BOR-owiec:W czasie wizyty Pana Prezydenta Kwaśniewskiego na cmentarzu katyńskim zaangażowanie środków było kilkunastokrotnie większe.
 
(...) 
Kurtz: To znaczy?
 
BOR-owiec: (...) Pirotechnik, w czasie gdy były robione przygotowania do wizyty nie był, nie asystował, służbie dokonującej kontroli, więc tak do końca nie mógł być pewny, że ta kontrola została wykonana.
(...)
Kurtz:Kiedy Pana zdaniem borowcy dotarli z cmentarza na lotnisko?
 
BOR-owiec:Pirotechnik został dowieziony, tzn. dojechał na miejsce ze służbami. Federacji Rosyjskiej, oczywiście. Po katastrofie.
 
Kurtz:Dopiero?
 
BOR-owiec: Dopiero. Na moją wiedzę, są oni grubo ponad… na pewno trwało to dłużej niż pół godziny, a podejrzewam, że do godziny – dopiero dotarli na miejsce katastrofy.
 
Pod koniec rozmowy padły zarzuty:
:
BOR-owiec: (...) Na chwilę obecną Biuro nie podjęło żadnych czynności wyjaśniających. Więc jak tu mówić o losach? Ciężko cokolwiek zarzucać, skoro Biuro nie wyjaśnia sytuacji, czy i w jaki sposób działania BORu, nawet czy mogły ewentualnie przyczynić się do zmniejszenie ryzyka wypadku. Nawet w czasie rozmowy z jednym z funkcjonariuszy wydziału kontroli Biura Ochrony Rządu, też wyraził on jasno swoją opinię, że to zaskakujące, że Szef Gabinetu w żaden sposób nie wpływa na Szefa BOR, ani sam Szef BOR nie podejmuje takiej decyzji(...)Pan generał świadomie zrezygnował z kontroli wykonywanych działań ochronnych ze strony rosyjskiej. Tak naprawdę Biuro Ochrony Rządu nie ma zielonego pojęcia, samo nie ma zielonego pojęcia, co się stało.
 
 
Ten wywiad, który przeszedł w mediach bez echa, pokazuje, jak funkcjonują poważne jednostki, które ustawowo odpowiadają za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie. Słowa anonimowego BOR-owca, że gen. M.Janicki nie miał zielonego pojęcia co się stało, potwierdził wcześniej sam szef BOR-u w wywiadzie dla Wprost i w rozmowie z M.Olejnik i choć jak mówi, przeżywa tragedie, nie czuje się winny. -Absolutnie nic nie mamy sobie do zarzucenia. Wszystko zostało przygotowane w 100 procentach. Miał lecieć do Smoleńska, ale jak mówi nie poleciał, bo w niedzielę miał się udać z wizytą do Stanów Zjednoczonych na rozmowy z amerykańskimi służbami specjalnymi. Jego miejsce w TU-154 zajął ppłk Jarosław Florczak. W katastrofie zginęło 9 funkcjonariuszy BOR, kolegów i podwładnych generała.
 
Listę z nazwiskami uczestników lotu BOR dostał dzień wcześniej i nie do niego należy komentowanie składu delegacji. - My jesteśmy od realizowania działań. Przed każdym lotem przeprowadzamy kontrolę radiologiczną i pirotechniczną samolotu. O tym, kto poleci do Katynia decydowała kancelaria prezydenta - wyjaśnił dodając, że nie ma takich przepisów, które by wykluczały wspólny lot jednym samolotem prezydenta i premiera  czy premiera i wicepremiera.
 
Jego zdaniem nie było problemu z planem awaryjnym na wypadek, gdyby samolot nie mógł wylądować w Smoleńsku. - Samolot leci do Moskwy. Mamy ok. 40 minut na kontakt z odpowiednimi służbami w Rosji, które podstawiają samochody i organizują przejazd prezydenta, tj. ok. 300 km z Moskwy do Smoleńska. Na pewno nie byłoby żadnych problemów z takim przejazdem – zapewnił dodając, że nie miał informacji ani o złej pogodzie w Smoleńsku, ani o jakiekolwiek presji ze strony pasażerów samolotu Tu-154. BOR nie ma nasłuchu tego, co się dzieje w kabinie samolotu.- Nie odpowiadamy za tajne szyfrogramy. Dbamy o prezydenta i jego bezpieczeństwo.
W Radiu ZET generał powiedział też, że: Wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie była oficjalna. Ochroniarzy BOR było dwóch, to standard. Ale my opracowaliśmy z Rosjanami taki standard przygotowań, wszystko było tak dopracowane, jakby to była oficjalna wizyta państwowa .
 
Jak więc to rozumieć? 
Prezydent, generałowie, parlamentarzyści a także delegacja Rodzin Katyńskich pojechała sobie na nieoficjalne uroczystości w Katyniu, bo oficjalne były 3 dni wcześniej?
Przypomnijmy więc. MSZ skierowało do  Prezydenta RP oficjalne zaproszenie do wzięcia udziału i przewodniczenia polskiej delegacji na uroczystości rocznicowe, które się miały odbyć 10 kwietnia 2010 w Katyniu. Tragicznie zmarły Szef Kancelarii prezydenta, Władysław  Stasiak podkreślał kilkakrotnie, że organizacją wizyty Prezydenta zajmuje się MSZ. Takie są fakty, więc jak w tym świetle brzmi wypowiedz  Pana generała, że to prywatna wycieczka, w której też miał wziąć udział?  
Jeśli prezydent jedzie na cmentarz z takim przesłaniem, jak jechał Lech Kaczyński, towarzyszą mu osoby reprezentujące różne instytucje, zaangażowano wiele instytucji po stronie Federacji Rosyjskiej, to nie można mówić, że to wizyta prywatna i tym stwierdzeniem unikać odpowiedzialności.
Na pytanie M.Olejnik, w jaki sposób zabezpieczył lot Tupolewa 154, generał mówi- Służby Biura Ochrony Rządu udały się rano na lotnisko z listą pasażerów i odbyła się kontrola pirotechniczna, radiologiczna wszystkich członków delegacji, załogi. Oprócz pana prezydenta, który jest dowożony bezpośrednio pod trap samolotu. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, zgodnie z założeniami, jedna osoba nie zgłosiła się na pokład.
Listę pasażerów otrzymał generał dzień wcześniej, ale jej nie czytał. A powinien, chociażby dlatego, że lecieli jego podwładni. Na pytanie, jak to możliwe, że nie widział listy pasażerów generał Janicki odpowiada:  - Znaczy pani redaktor, standard jest taki: my dostajemy do Biura Ochrony Rządu listę pasażerów, to są kompetencje, obsługa czy zabezpieczenia delegacji to są kompetencje mojego zastępcy pułkownika Bielawnego, który mówił mi – Marian, leci cały kwiat. No, lecą wszyscy. No więc mówię – przydziel. Pani redaktor, powiem szczerze, jest dużo pracy, jest prezydencja, zbliżają się różne imprezy, ja się szykowałem do Stanów itd., Paweł się tym zajął, przygotowane było perfekt.
O tym, że na pokładzie znajdowali się  najważniejsi dowódcy Wojska Polskiego, dowiedział się po katastrofie. -Wie pani, taka wiedza mi nie jest potrzebna, tym się zajmują moje służby odpowiednie. Ja wiedziałem, że leci pan prezydent, że są ministrowie z kancelarii prezydenta, że leci prezydent Kaczorowski i przydzieliłem stosowną ilość oficerów ochrony.  
 
Jak więc mógł przydzielić, skoro nie wiedział, kto leci?  Parę minut po 9.00, gdy dowiedział się o katastrofie, zadzwonił na komórki Jarosława Florczaka i Pawła Janeczka. Milczały.
Na pytanie M.Olejnik, ilu oficerów Biura Ochrony Rządu było na lotnisku w Smoleńsku odpowiedział tylko, że została wysłana grupa rekonesansowa przed wizytą D.Tuska.  Jak widać, przez trzy dni wiele się zmieniło, chociażby w systemie  nawigacji, czego generał nie sprawdził bezpośrednio przed lotem. Nawet nie wiedział, że był on opóźniony.
 
Czyli jednak nie wszystko było perfekt, jak mówi.  Lot Prezydenta nie został odpowiednio zabezpieczony. W porównaniu z obsługą prezydenta Kwaśniewskiego, zabezpieczenie lotu L. Kaczyńskiego było kilkunastokrotnie słabsze. Nie ma pewności, czy lotnisko było bezpieczne 10 kwietnia, bo go właściwie nie sprawdzono; nie przeprowadzono kontroli pirotechnicznej. Na miejsce katastrofy BOR-owcy (było ich trzech lub czterech) udali się w towarzystwie FSB w czasie od pół godziny do godziny po samej katastrofie. W kierownictwie BOR nie prowadzi się po 10 kwietnia żadnego dochodzenia wewnętrznego, mającego wyjaśnić wszystkie kwestie związane z brakiem odpowiedniego zabezpieczenia lotu prezydenckiego do Smoleńska agenerał Janicki zrezygnował z jakiegokolwiek dochodzenia służbowego, nakazał funkcjonariuszom milczenie w tej sprawie.
 
Dodatkowe lotniska na wypadek awaryjnego lądowania nie były zabezpieczone, bo BOR uważa, że to obowiązek rosyjskiej federalnej Służby Ochrony. Nie miał też informacji o dodatkowych lotniskach, które powinien przekazać mu 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, co było przyczyną wielu dymisji. Czy rzeczywiście wojsko nie miało obowiązku poinformować BOR o zapasowych lotniskach? "Zmieniły się czasy, zmieniła się polityka. Zawsze informowaliśmy BOR o zapasowych lotniskach. Wiedzieli, na którym lotnisku ostatecznie lądujemy. A nawet gdy coś się zmieniało, to byliśmy z nimi w kontakcie. BOR i służby dyplomatyczne MSZ zawsze potrafiły zorganizować dodatkowy transport" - mówi płk Tomasz Pietrzak, były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego
 
To stwierdzenie oddaje całą prawdę o funkcjonowaniu naszego państwa pod rządami Platformy Obywatelskiej. Zmiana polityki polega na braku odpowiedzialności za naród i najważniejsze w nim osoby. Wypadałoby się zastanowić czy to jedynie zaniedbanie, czy celowa linia rządu, wzmacniana przez TVN.  Naczelny Prokurator Wojskowy, płk Krzysztof Parulski, w Faktach po faktach w TVN,został zdjęty z anteny, po wypowiedzeniu słów: „chcielibyśmy się skupić na tej materii, która była przedmiotem szczególnego zainteresowania pokrzywdzonych, ofiar, rodzin ofiar przestępstw”.
 
 
 

 
 Tekst opublikowany w Nr. 32 Warszawskiej Gazety

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka